6 listopada 2013

Tak szybko lecą dni

że ani się nie spostrzegłam a tu jesień na dobre już zagościła. 
Nie przepadam za tą porą roku, choć ma też swoje zalety... np: zachwycające złoto-czerwone widoki, to jednak wiatr, deszcz, chłód to jest to czego nie lubię. Dopada mnie wtedy jakaś chandra :(  siedziałabym w ciepłym domku, na fotelu i dziergała cosik na szydełku... heh marzenia!
 A tak ogólnie to jestem zmęczona, zmęczona pracą i zmęczona niekończącym się remontem. Remont niby  posuwa się do przodu, ale w wooooolnym tempie, i prawdopodobnie dopiero na wiosnę będę miała wymarzony swój kącik :) a tymczasem dziergam gdzie popadnie ;) Czapeczka dla Emilii gotowa! Muszę zrobić jeszcze jedną dla Wiktorii. 
Mam sporo zaczętych prac:  bieżnik w połowie zrobiony, ozdobę na okno wystarczy dać na obręcz, poszewka na jasiek.... i pewnie jeszcze coś bym znalazła, leżą, bo  nie  mam na razie natchnienia żeby dokończyć. Też tak czasem macie? 
Ale się rozgadałam, a przecież czapkę miałam pokazać...oto i ona :)


Jest cieplutka i dość gruba, akurat na jesienne spacery ;)
Zrobiłam ją półsłupkami z grubego  akrylu