Nie próżnuję ostatnio...wpadłam w wir robótek i tylko żałuję czasem że nie mam jeszcze jednej pary rąk ;)
Do mojego nowego mieszkania potrzebnych jest tyle rzeczy że mam czym wypełniać czas w
długie wieczory.
długie wieczory.
Miałam taką dość grubą włóczkę, którą przekładałam w moim pudle z miejsca na miejsce i nie miałam na nią pomysłu przez kilka lat. Ale wreszcie mnie olśniło i powstał spory koszyk na moje pierdoły ;)
Poza tym koleżanka wymyśliła sobie żebym zrobiła jej prosty frywolitkowy naszyjnik z perełkami. Długo nie miałam natchnienia żeby się za niego
zabrać. A jak już zaczęłam robić to okazało się że źle obliczyłam ilość potrzebnych koralików, no i w połowie brakło a więcej takich nie miałąm. Zdenerwowałam się i pocięłam go na kawałki. Wzięłam drugie perełki i w jeden wieczór
zrobiłam drugi :)
Wyszedł nawet nieźle
Zrobiłam też bałwanka na szydełku, postawiłam go na oknie i tak nie wiem czemu wydawał mi się jakiś dziwny. Aż przyszła wnuczka i mówi do mnie " babciu zapomniałaś zrobić mu nos! " haha no to już wiem czemu byl taki dziwny ;) tak więc muszę dorobić nos i pokarzę go w następnym poście.
Za dwa tygodnie córka wychodzi za mąż więc z czasu na wszystko brak.
Będę chyba kończyć bo za bardzo się tu rozgadałam ;)