Kilka dni temu, gdy robiłam porządki w szafie, stwierdziłam że mam za dużo kordonków, nici i włóczek, które leżą i tylko zajmują miejsce. Postanowiłam że na jakiś czas przestaję zaglądać do pasmanterii i będę wykorzystywać zapasy :) Czerwonego kordonka miałam spory motek więc wyszperałam jakichś schemat i wzięłam się do pracy...wrrrrrr zła teraz jestem sama na siebie bo zbyt dużą serwetkę zaczęłam robić (40 cm średnicy) , okazało się że na 3 ostatnie okrążenia najzwyczajniej brakło kordonka :( pruć? -myślałam. Nie! szkoda mi było więc skończyłam żółtym i żeby jakiś wygląd jej nadać taki tyci kwiatek po środku wydziergałam. Jednak patrząc na całość nie widzę żadnego wyglądu...taka byle jaka ta serweta, nie jestem zadowolona. Pruć już mi się nie chce, więc położę ją czasem gdzieś w mniej widocznym miejscu. Straciłam też entuzjazm do wykańczania zapasów z nićmi.
A teraz pokażę Wam moją firanę...
a w zasadzie jej część bo jest jeszcze nie skończona. Robię ją jak odpoczywam od wszystkiego innego :) Jest szeroka na 140 cm a długość będzie miała 160 cm, więc zostało mi jeszcze tylko metr dziergania ;) Wykończę jakimś ładnym motywem , nie wiem jeszcze jakim ale coś tam znajdę. Mam nadzieję że za niedługo pochwalę się efektem końcowym.